Marcelina:
Połowa
października właśnie mija i na dobre zaczynają się uczelniane zajęcia. Musiałam
wstać przed szóstą, co sprawiało iż wyglądałam jak zombie i lepiej, by mnie
nikt w takim stanie nie widział. Pospiesznie doprowadziłam się do stanu
względnej używalności i poszłam pobiegać, a raczej samotnie pokontemplować z coraz mniej
sprzyjającą naturą. Czy nikt w tej pipidówie nie biega sobie w okolicy? Nie mam
do kogo gębusi otworzyć, oprócz zbłąkanego kota, zwanego Fredziem. Lubiłam go
dlatego, że był rudzielcem i za każdym razem sympatycznie mnie witał.
Zrobiłam mu nawet niewielką budkę i co rano zanosiłam żarełko. Gdyby Matt
lubiła kociaki, to zapewne już dawno spałby w moim pokoiku.
Wbiłam do
domu, sprintem przyszykowałam się do wyjścia i w locie złapałam nienaruszonego
tosta Matyldy z Nutellą, ukradłszy wcześniej dwa łyki kawy. Jak to już w moim
przedziwnym życiu bywa wszystko robię w biegu, przy okazji zapominając po
drodze o czymś ważnym i gubiąc drobiazgowe rzeczy. Mało co nie spóźniłam się na
wykłady z socjologi prawa u profesor Ziemiańskiej - najostrzejszej babki świata,
u której zaliczenie miejscami graniczy z cudem. Sama się zastanawiam, jaki chuj
mnie posłał na tę kryminologię i z jakiej przyczyny się na to zgodziłam. Jedyne
na co nie mogłam zdecydowanie narzekać, to na przystojnych gości na
wydziale.
-
Będziesz dziś w klubie? - spytała Karolina, która organizowała spotkanie dla
całej naszej grupy.
- Jasne!
- nie od dziś wiadomo, że Marcelina nie odpuści żadnej imprezy, na którą jest
zaproszona, zwłaszcza, że może przy tym ubić niezły interes.
- To do
dwudziestej w "Artonie" - poinformowała
- a teraz się zbieram. Do zobaczenia! - pożegnałyśmy się buziakiem w policzek.
Poczłapałam leniwie do stojącego na kortowskim parkingu "Staszka".
Nie obchodziło mnie to, że mam kwadrans do domu i spacer byłby korzystniejszy dla
matki Ziemi.
***
Przygotowana
na wiele ewentualności, spakowałam w dyskretne miejsce różnoraki towar,
pozwalający zabawić się nam na całego. Złotawa kiecka idealnie podkreślała
wszelakie atuty mojej figury, do tego makijaż zrobiony przez Matt i spokojnie
mogłam lecieć na dżamprezę, na którą zabierze mnie taksówka.
Alkohol leje się bez umiaru, przyniesiony przeze mnie bonus rozszedł się jak świeże bułeczki, aż Matt musiała dowieść kilka paczuszek. Zdecydowanie za ostro, ale mnie to nie obchodziło, ja pozbierałam stałą klientelę do odkurzania białawych proszeczków.
- Hej! -
usłyszałam dobrze sobie znany głos i poczułam jego ręce na biodrach. Zdjęłam je
i nie odwracając się poszłam do baru po Krwawą Mary.
- Kurwa,
śledzisz mnie? - zauważyła, że Szczurek dosiada się do niej.
- Nie,
jestem tu z kolegami - zamówił dla siebie duże piwo - zauważyłem i podeszłem.
-
Podszedłem, jak już! - zakpiłam z tak prostego błędu.
Na jego
twarzy pojawił się rumieniec, który dodawał uroku, ale nie mogłam się w to
dłużej zagłębiać.
- Teraz
możesz już odejść. Przywitałeś się i wystarczy - zakomunikowałam ostro.
- A co,
jeżeli zostanę? - na gębusi miał cały czas cwaniacki uśmiech, który z miłą
chęcią bym zamieniła na coś innego.
-
Uczepiłeś się mnie, jak rzep psiego ogona. Nie możesz tak po prostu sobie
odpuścić i zająć się kimś innym? - wybuchłam, nie mogąc już znieść jego osoby.
- Nie,
jesteś moim celem - zakrztusiłam się pitym akurat już kolejnym drinkiem.
- Kpisz
sobie? Ja nie jestem niczyim celem! - wbiłam wskazujący palec w klatkę piersiową
tego pieprzonego Patryka.
-
Spokojnie, złość piękności szkodzi - zakpił.
Niech mi
ktoś powie, co on ćpa? Na imprezie był miły, a teraz?
- Masz
rację, tobie już nic nie zaszkodzi - wylałam na niego kolejnego zamówionego
drinka, po czym jak gdyby nigdy nic sobie poszłam.
Matylda:
Ja i moja uczelnia to zdecydowanie połączenie
niekompatybilne. Jeśli ktoś kiedyś powiedział że studiowanie psychologii będzie
„fajne”, to zapraszam na moje miejsce na jeden dzień. Nie przeczę, studia były
ciekawe, szczególnie gdy przychodziłam po kilku głębszych. A już mając za sobą
wypalonego blanta, zbierało mi się na głębokie myśli i mogłam prowadzić filozoficzne
polemiki z wykładowcami.
Jednak najtrudniejsze były dla mnie poranki. Nienawidziłam
wstawać o świcie. Byłam nocnym markiem, kładłam się spać czasem i nad ranem,
żeby potem byczyć się do południa w łóżku. A zwlekanie się przed 7 rano z łóżka
graniczyło z cudem. Jednak nieubłagany budzik z ostrą rockową nutą jak na złość
nie był łaskawy się zamknąć i chcąc nie chcąc, musiałam otworzyć zapuchnięte powieki.
- Marcela?!- krzyknęłam zaspanym głosem, ale
odpowiedziała mi tylko cisza. No tak, zapomniałam że Ruda codziennie biega, i
nawet dziś, w dzień zajęć, nie mogła sobie odpuścić. Poczłapałam półprzytomna do
kuchni, i wyciągnąwszy z lodówki co pierwsze nawinęło mi się pod rękę, przygotowałam
śniadanie. W międzyczasie, gdy kawa stygła, wzięłam szybki prysznic i maźnęłam
się po rzęsach tuszem. Przeczesałam palcami krótkie włosy i pognałam jeść. Co zastałam?! Pusty talerz, i ślad błyszczyka
na kubku z kawą. Rudej oczywiście nie było, pognała już na uczelnię. Wściekła
zrobiłam sobie następnego tosta z Nutellą, dopiłam błyskawicznie czarny płyn i
pognałam do motocykla.
Wpadłam spóźniona na zajęcia, gdzie właśnie
wykładowca omawiał Psychoanalizę Freuda. Widząc mój krzywy, przepraszający
uśmiech, tylko skinął głową. Dzięki swojemu udziałowi w jego polemikach, zjednałam
sobie sympatię tego tatusiowa tego brzuchacza. Walnęłam czarną torbę obok
najprzystojniejszego faceta w grupie, którego unikały wszystkie lasencje z
powodu jego ciętych i dość nietuzinkowych komentarzy. Mnie nie przeszkadzał,
wręcz uwielbiałam ucinać sobie z nim słowne potyczki w przerwach między
zajęciami. Słuchałam paplaniny Gburka i w myślach analizowałam swoje sny. Ten
pieprzony Hain śnił mi się dziś ze swoim smętno- władczym spojrzeniem, i nijak
nie mogłam go wyrzucić z głowy. Jak to mówi zacny wariat Freud? Podświadomie go
sobie wyśniłam? Chcę Psich Tęczówek do czegoś więcej? Mimowolnie się
skrzywiłam, na samą myśl o takiej możliwości.
Ruda ciągnęła mnie na imprezę, gdzie towar szedł jak
świeże bułeczki. Ale totalnie nie miałam ochoty. Dziś miałam jeden z
nielicznych dni zapijania smutków. W samotności. Pozostała wódka z imprezy
czekała na mnie w lodówce, zrobiłam zapas Sopockiej i mogłam w spokoju rzucić się na dobry kryminał czekający od dawna na przeczytanie.
Wyprawiłam Marcelę do „pracy”, wcześniej malując jej na buźce artystyczny
makijaż i zagłębiłam się w fotelu. Przy którymś rozdziale postanowiłam że czas
na moją przyjaciółkę wódkę. Jednak nie dane mi było wypełnić koleżeńską
powinność, bo zadzwoniła przebrzydła diablica z płaczem że skończył jej się
zapas. Z bólem serca odstawiłam Wyborową do lodówki, mrugając do niej na znak
że za niedługo wrócę i pognałam do wiadomego klubu.
Wracając, przygazowałam, żeby jak najszybciej
znaleźć się w ciepłych skarpetach i kiełbaską w ręce, z butelką na kolanach. Wbiegając po schodach, zauważyłam jakiegoś menela
siedzącego na moim półpiętrze. Już miałam go skopać, gdy ten zdjął kaptur i
wprawił mnie w totalne osłupienie.
- Co tu do kurwy nędzy robisz? - warknęłam, wyjmując
klucze z kieszeni.
- Przyszedłem cię odwiedzić - pewny siebie wstał i
oparł się o ścianę- siostrzyczka w domu?
- Nie. Zmywaj się stąd, Hain - próbowałam go
przepędzić, ale stał gdzie wcześniej niewzruszony.
- Tym lepiej- uśmiechnął się drapieżnie, i wszedł za
mną do mieszkania.
- Nie wiem dla kogo - skrzywiłam się i skierowałam od
razu do kuchni- miałam w planach samotne picie i obżeranie się kiełbasą, ale
oczywiście musiałeś mi przeszkodzić, palancie - z niechęcią spojrzałam na niego
i wyjęłam rarytasy.
- Takiej dziewczynie nie przystoi pić samej - pokiwał
mi palcem.
- Co ty mi tu kiwasz, Patyczaku? - warknęłam wściekła-
a poza tym jaka dziewczyna, co?
- Ładna- uśmiechnął się z rozbrajającą szczerością.
- Według ciebie jestem ładna? - zachichotałam z tego
absurdu i odgryzłam kęsa Sopockiej.
- Nawet bardzo - zbliżył się do mnie na niebezpieczną
odległość - daj spróbować - wyciągnął rękę, na co niechętnie się podzieliłam.Przenieśliśmy się do salonu, gdzie mogłam spokojnie wyłożyć się na miękkim
dywanie, a Hain wyciągnąć swoje długie nogi i oprzeć o fotel.
- Myślałam że sportowcy nie piją- przyjrzałam mu się
uważnie, kiedy ciągnął kolejnego hausta Wyborowej.
- To źle myślałaś - wyszczerzył się - skąd wiesz że jestem? -
przyjrzał mi się uważnie.
- Na imprezie wszyscy o was gadali - przygryzłam
wargę, zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało - i na obiadku mówiłeś że wracasz z
treningu, nie?
- Łączysz fakty, Złotko - przyglądał mi się z tajemniczym błyskiem w oku. Czułam jak alkohol zaczynał mnie znieczulać i powoli
przestawałam dbać o to co myśli.
- Nie jestem twoim Złotkiem - warknęłam i podniosłam
się do pozycji siedzącej, wbijając mu palec w klatkę piersiową.
- A ja sądzę zupełnie inaczej, Matt... - szepnął,
chwycił mnie za nadgarstki i zbliżył swoją twarz do mojej. Owionął mnie jego
ciepły oddech i po chwili poczułam jak łączy nasze wargi. Przeszył mnie
delikatny prąd i szarpnięciem uwolniłam dłonie z jego uścisku. Tylko zamiast
odepchnąć go od siebie, jak nakazywał mi racjonalny umysł, wplątałam palce w
jego włosy. Włożył mi ręce pod pośladki i posadził sobie na kolanach, na co też
nie zgłosiłam sprzeciwu, Miażdżył moje usta swoimi ciepłymi wargami, błądząc wielkimi łapskami po plecach. Chwyciłam go mocniej za włosy i delikatnie szarpnęłam.
Jęknął i rozchylił mi wargi językiem, zaczynając ich szaleńczy taniec. Było mi
coraz cieplej. Moje ręce powędrowały pod jego bluzę, badając to co dawno
chciałam poznać. Dotykałam stalowych mięśnie palcami, co skwitował przygryzieniem
płatka mojego ucha. Zachłannie wpiłam się z powrotem w jego usta, napierając na
niego całym ciałem. Co ja kurwa robiłam?! Psie Tęczówki być może wykorzystał
okazję- to, że zwyczajnie się upiliśmy, ale nie mogłam mu odmówić jednego -
zajebiście całował. I chciałam więcej. Znacznie więcej.S.: Przepraszam za to u góry, poniosło mnie. Miało być krócej ale jak się rozpisałam to nie mogłam skończyć -.- Obiecuję że następna część oczyma Matt będzie krótsza, a Marcela sobie poużywa :D
Ściskam zapewne znad ciepłej plaży, S. :*
Happiness: Ja jakoś nie miałam weny do wyżywania się, więc u mnie taki krótki. Jak widać Patryk nie jest taki grzecznawy, jak go parapetówka malowała. xD Każda z nas gdzieś na własnym końcu świata, ale to już ostatnie chwile tej laby i czas powrotu zbliża się wielkimi krokami. :( Przesyłam moc buziaków i życzę udanego weekendu, Happiness :*
Ha! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńNooooooooo :D Hainowemu urokowi czasami uprzeć się nie da ;) Myślał by kto że to to takie niewinne. Nic bardziej mylnego. A może to wpływ Matt? Kto go tam wie tego Piotrka :P Wcale się nie dziwię Matt że go nie odepchnęła ;) A Szczurek póki co mnie tylko i wyłącznie irytuje.
UsuńDobra będzie na trzy. Pytanie z pozycji ciekawej motoryzacyjnie osoby. Czym jeździ Matt? ;)
UsuńJeździ klasycznym, cudownym motocyklem kultowej marki Harley-Davidson Fat Boy w którym sama jestem zakochana *.*
Usuńhttp://www.google.pl/imgres?biw=1280&bih=709&tbm=isch&tbnid=gKn0-3QBYGdhNM:&imgrefurl=http://uncrate.com/stuff/harley-davidson-fat-boy-lo/&docid=D7fS-CcO_QkGSM&imgurl=http://uncrate.com/p/2010/01/hd-fatboy-lo-xl.jpg&w=970&h=665&ei=mqv_UcjdF5HMsgaAvIHADA&zoom=1&ved=1t:3588,r:11,s:0,i:121&iact=rc&page=2&tbnh=176&tbnw=224&start=10&ndsp=20&tx=151&ty=27#imgdii=_
Faktycznie świetny :) Jeździłam podobnym na dniach otwartych w salonie Harleya :D
Usuńzazdroszczę *.*
UsuńSzczurek zaczyna się zachowywać jak ten paskudny szczur z długim ogonem! Hain za to wziął się ostro do roboty i jak się okazuje Matylda wcale taka oporna nie jest...
OdpowiedzUsuńWidzę, eSiu kochana, że nie mogłaś się powstrzymać tak samo, jak ja przed akcją z Kubim w kinie!:D pjonteczka! <3
OdpowiedzUsuńJa nie ograniam. :D Matt i Merr są nie do podrobienia, cholera, co one jeszcze wymyślą? :D Ja to jestem ciekawa tej sprawy z TOWAREM. Czarne dilerkami? :D
Jak widać, faceci nie potrafią się oprzeć urokowi sióstr i ciągle gdzieś się ZUPEŁNIE PRZYPADKOWO spotykają. Paciu na imprezie, Piotruś czeka pod drzwiami mieszkania - cóż za herosi!:D
Przepraszam za mój beznadziejny komentarz, ale ta gorączka, która panuje za oknem od samiuśkiego rana, nie wpływa dobrze na mój mózg, który zresztą i tak już dawno przestał normalnie pracować!:D
całuję Was, dziewczęta!
Wasza Patka z KWA :*
No proszę a więc Piotruś przystąpił do akcji, a alkohol i Sopocka mu w tym pomogła :D Tyle, że on przyszedł i czekał pod drzwiami do mieszkania, a Szczurek znowu się pojawia nie wiadomo jak i zachowuje się dość irytująco. Więc jak na razie Matylda poddała się urokowi Psich oczu :P Poza tym dilerka się kręci cokolwiek one tam rozprowadzają ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam Was obydwie! ;*
Czarne mi totalnie psują psychikę swoimi jakże dogodnymi tekstami. Szczur to się uczepił tej Marceliny i za cholerę odpuścić nie może. Za to Hain po kilku protestach ze strony Matt i tak nie dał za wygraną. Wziął się do roboty i dobił swojego. Jestem ciekawa czy Matylda będzie tego żałować, po opisie sądzę, że nie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na szóstą kroplę i zapraszam do siebie na 6 wpis[smakgorzkiejzemsty]:)
Buziaki,bezduszna :*
I znowu kolejna zajebista piosenka! :D
OdpowiedzUsuńFragment Matyldy o przychodzeniu na wykłady po kilku głębszych rozwalił system! :P
Widzę, że i Patryczek i Piotrek rozkręcają się coraz bardziej. Ciekawie, ciekawie...
Buziaki dziewczyny! :*
Nie dziwi mnie to że Matylda z Piotrkiem tak szybko weszli na wyższy level :P Tylko czekać aż irytacja Marcelin względem Szczurka zrobi to samo. choć mam wrażenie że tu może iść to bardziej opornie. Cóż psie oczy Haina robią jednak swoje. Dziewczyny jęczą że wstają o 6-7 ciekawe co by powiedziały jakby musiały wstać tak jak ja dzień w dzień o 4, haha. Pewnie by zamilkły z tej niemocy. Czytam tak o wykładach i dziwię się że to napiszę, smutno mi się zrobiło bo mnie już żaden wykład nie czeka, edukacja skończona...
OdpowiedzUsuńDlaczego ja dopiero dzisiaj dotarłam tutaj? :D Miziam się z moim, zamiast przeczytać! -.- (z moim rozdziałem xd )
OdpowiedzUsuńSiostry kocham Was, i Czarne i T&P ;*
Obie z równo ciętym językiem, ale Matt zmiękła przy Piotrku :D S. w takim momencie przerwać!? Jak mogłaś! :C
Hain chyba nic dobrego czekać Cię nie będzie jak Matylda się ocknie :D
A Maryśka, jakoś nie pała sympatią do Szczurasa ^^ Pewnie się to zmieni :D
Narzekacie na wstawanie przed 7, a ja muszę przed 6, jednak jutro się byczę - dzień wolny :D
Intrygujecie mnie bardzo białym proszkiem :P Ciekawe co będzie w związku z tym się działo? Jestem szalenie ciekawa! To dlatego tatuś spełnia wszelkie zachcianki, jak ma takie zakładniczki :D
Ściskam Was mocno! ;*
S. wróciła, a Patka dalej się smaży, wracaj Misia do nas <3
Świetne, świetne, świetne :) w końcu znalazłam chwile żeby przeczytać i jestem pod wrażeniem :) czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWięc jednak ten towar to narkotyki były. Cieszę się, że nie wciągają w to siatkarzy, ale jestem też ciekawa co będzie jak Piotrek i Patryk się o nich dowiedzą. Bo może i wkurzają się nawzajem, ale jestem pewna, że nie puszczą tego płazem. No i ta akcja interakcja między Hainem a Matt... Interesuje mnie jak oni zareagują po wszystkim, bo wydaje mi się, że ten moment jest ważniejszy niż samo zbliżenie.
OdpowiedzUsuńno siema, siostrzyczki, wiecie, że was kocham, dlatego wybaczcie mi taki poślizg ♥
OdpowiedzUsuńkurde, taki Patryk? o jasna cholera, nie spodziewałam się! Myślałam, że to on będzie tym bardziej grzecznym, że jemu będzie można zaufać. Ale żeby Marcelina miała być dla niego celem? Albo aż nadto się najebał, albo naćpał, albo naprawdę tak uważa. A tej trzeci opcji to ja, kuźwa, nie chcę!
Tak się rozpłynęłam przy całowaniu Matt przez Psie Tęczówki. *.* Jezu, jakie to słodkie było! A mówiłam, mówiłam, że kto się czubi, ten się lubi! Mam nadzieję, że na całowaniu się nie skończy, bo wtedy poczuję się, no, urażona. :c Tak de facto - Piotrek, kurde, ty to masz wyczucie!
Ale przynajmniej wiem, co w tej felernej piwnicy było. :D
wybaczcie, za dużo coca-coli, wali mi nieco. :c
całuję. :**
Caro.
Zajebisty . Matylda, och Matylda :D . :P. Kiedy następny ??
OdpowiedzUsuńtworzy się, spokojnie :D do jutra raczej dodamy :)
Usuńczekam na nowy czekam i czekam, a tu wciąż nic :(
OdpowiedzUsuń